Kowalska została SAMA w domu. No sama z Dzieckiem. Z pięciolatką dokładniej. Pięciolatką, która ma tysiąc pomysłów na minutę i przyzwyczajona jest do ciągłego towarzystwa braci. Ale bracia w szkole, a Gwiazdka w domu. W domu z Mamą.
“Mamo – o, chcę się poprzytulać”
I przytulają się do złamania kręgosłupa.
“Mamo – o, chcę wody pić”
“Mamo – o, zrób ze mną obrazek z piasku”. Nawet fajna zabawa. Jest obrazek. Odkleja się poszczególne elementy, które mają być w określonym kolorze i wysypuje na nie drobny, kolorowy piasek.
“Mamo – o, znudziło mi się, ale obrazek musi być dokończony zanim chłopaki wrócą”
I Kowalska siedzi. Dłubie drobne elementy, przysypuje kolorowym piaskiem…
“Mamo – o, głodna jestem”
“Mamo – o, dawno nie bawiłyśmy się w chowanego, aż nie pamiętam”
“Mamo – o, a rozpalisz ognisko?” Kominek znaczy.
“Mamo – o, kawainkę”
“Mamo – o, zrobimy moją ulubioną sałatkę?”
“Mamo – o, a gdzie są farby, zachciało mi się pomalować”
“Mamo – o, a porysujesz ze mną na tablicy?”
“Mamo – o, a mogę trochę głupot na youtube? A potem już będę mądre rzeczy oglądać, na przykład śmieszne koty”
“Mamo – o, chce mi się poleżeć, przyniesiesz ten miły kocyk z góry?”
” Mamo – o, chcę pobudować z lego. Z tobą”
Jezusie słodki, a to dopiero południe.