Kowalscy już od 12 lat świętują urodziny swoich Dzieci. Razem z nimi oczywiście. Od dziewięciu dwa razy a od pięciu lat już nawet trzy razy do roku. I też Kowalskiej się wydawało, że chociaż raz w życiu trzeba dziecku (póki jest dzieckiem) zrobić takie urodziny “wypas”. Kiedyś nazbiera i zrobi, a co? – myślała.
A tu jakoś się nie uzbierało, i jakoś się nie zrobiło, i pewnie się już nie zrobi.
I okazuje się, że kiedy tak spojrzeć po prostu na swoje urodzinowe Dziecko, to do szczęścia potrzebuje Ono miłości, uwagi, towarzystwa, miłości, uwagi, zainteresowania, miłości, uwagi i tortu i wielu, wielu balonów na urodziny 🙂
Bo o co tak naprawdę chodzi?
Chodzi o to, że Dziecko potrzebuje być zauważone, wysłuchane i docenione codziennie, nie tylko od święta. Ale jesteśmy tylko ludźmi, mamy więcej dzieci, pracę, obowiązki i czasem nie znajdujemy nawet tych zalecanych codziennych 20 minut dla każdego. Ba, czasem nawet nie mamy czasu spokojnie posiedzieć w… posiedzieć na… Nawet czasem nie możemy w spokoju poczytać.
Czujemy natomiast i wewnętrzną i zewnętrzną presję bycia rodzicem doskonałym, a przynajmniej przepisowym.
A co, kiedy ten czas tak goni, że dopiero co poniedziałek a tu już niedziela, a my w tym tygodniu raz czy dwa posłuchaliśmy cierpliwie opowieści naszej pociechy? Albo wcale?
I miała być rodzinna niedziela, a tu trzeba było coś w pracy nadgonić…
Wyrzuty sumienia pojawiają się często. Spychane na dalszy plan. I podświadomie chce się zrekompensować Dziecku swoją “nieuważność” na Nie, przynajmniej w dniu urodzin. Wywalicie kasę, będzie wypas, będzie świetnie. Dziecko będzie szczęśliwe.
Nie, nie będzie ok. Będzie najwyżej ucieszone. Pieniędzmi nie zrekompensujesz braku rodziców na co dzień. A Twoje Dziecko nie zobaczy w tym Twoich ciepłych uczuć.
Ale urodziny? Tak, urodziny to wyjątkowy dzień, gdzie miłości i zaangażowania powinno być “na full”.
Idealne urodziny dla małego Dziecka, które jeszcze nie czuje potrzeby imponowania rówieśnikom:
Tort własnej roboty. Może być wspólnym dziełem albo tylko spełnieniem dziecięcej fantazji. Dziecko będzie równie zachwycone zamówionym ciastem z rzeźbami w kształcie wróżek, z czekolady czy czego tam, jak i trochę krzywym kremowym plackiem z Twoim koślawym rysunkiem. To Jego tort. Ma być w smaku takim jak Jubilat lubi i w przybliżonej formie jaką Jubilat chciał zobaczyć. I koniecznie musi mieć świeczkę. Jedną chociaż. Zapalaną i zdmuchiwaną wielokrotnie.
Prawidłowo potraktowany Jubilat, siedzący właśnie nad swoim tortem w swoje urodziny, ma taka o to minę:
A z takim zapałem powinien ów tort pochłaniać:
Można też się szarpnąć i kupić i nadmuchać balony, w których można się potarzać przez chwilę. Uwierzcie, że ten właśnie moment Dziecko zapamięta jako szczególny. Zwłaszcza jeśli będziecie dzielili jego zachwyt. I niekoniecznie musicie fizycznie w tej “kąpieli” uczestniczyć, po prostu bądźcie blisko.
U dzieci entuzjazm budzą już dwa balony, to co za szczęście mieć takich dwadzieścia.
Więcej niż dwadzieścia balonów? O Boziu, Boziu, toż to jak wygrana w Totka…
Goście. Dobrze kogoś zaprosić, ale nie spinać się, nie wyganiać Jubilata z kuchni “bo nie zdążę!”. To jest Jego dzień i Jego Goście. Nawet jeśli to tylko ciocia i dziadek z sąsiadki synkiem. Pozwolić Dziecku uczestniczyć w “ugaszczaniu gości”. Niech nosi łyżki chociaż. Serwetki rozkłada.
Uuuu, i pamiętajcie, zanim sami się wystroicie, zróbcie też coś z Osobą Numer Jeden tego dnia. Tata w koszuli, Mama w pełnym makijażu a Jubilat w wyszuranych domowych rajstopkach. Chce mieć skrzydła? Skonstruuj jakieś naprędce. Chce być kotkiem? Rusz głową, użyj starej opaski i gotowe.
Koniecznie zdjęcie pozowane 🙂
I bawcie się, korzystajcie ze wspólnego czasu, śmiejcie się i wyluzujcie, razem z Jubilatem.